PRZYGODA Z PANDEMIĄ ROZDZIAŁ 10
AKTUALIZACJA 29.06.2020 r.   
P0WRÓT DO MENU       ROZDZIAŁ 10
 
Dzisiaj jakoś mało podają wiadomości na temat tego wirusa. Cisza wyborcza też ma swoje prawa jak widać. Poczekamy do wieczora, coś tam będą mówić na temat wyborów. Zapewne jutro dopiero skupią się na wirusie. Przecież on nie zniknął, ani nie wziął sobie urlopu.
Często zastanawiam się, ile jest w tym wszystkim prawdy. Może kiedyś dowiemy się konkretów, póki co, okłamują nas. Takie przynajmniej ja odnoszę wrażenie.
Ostatnio zbyt dużo myślę, nie wiem czy to jest dobrze, ale na pewno nie dla mnie, ponieważ  dużo w ten sposób postrzegam, i wcale mi się to nie podoba.
Kiedyś mój ojciec, jak za dużo zadawałam pytań, odpowiadał , że mam wszystko jeść, a nie wszystko wiedzieć.
Coś w tym jest z prawdy, ponieważ wiedząc za dużo, człowiek się męczy, a po co?
Tak rozmyślając wzdrygnęłam się na dźwięk domofonu.
Kogo tu niesie?
Podniosłam słuchawkę i usłyszałam radosny głos Tiny.
Lenka, otwieraj bo chce mi się  sikać.
Cała Tina, nie odzywa się miesiącami, a kiedy coś potrzebuje, to się po prostu zjawia i już.
Teraz też wpadła do mojego mieszkania i od progu zaczęła szczebiotać.
O rany, bo nie wytrzymam, i już zniknęła za drzwiami łazienki.
Ciekawe jak dali sobie radę z tą kwarantanną, pomyślałam?
Kiedy Tina wyszła z łazienki, zapytała czy zrobię jej kawy, bo pada na twarz.
Oczywiście, że ci zrobię, a ty mi opowiedz co u was?
Wiesz Lenka, przez tą kwarantannę to zaczęliśmy się kłócić.
Piotrek mówił, że mnie wszędzie pełno, wyobrażasz sobie?
Wyobrażam, przecież taka jesteś.
Wiem, tylko że do tej pory mu to nie przeszkadzało, a na kwarantannie ciągle miał jakieś do mnie pretensje, i dlatego często żeśmy się spierali.
A wiesz co u dziewczyn, zapytałam?
Tak, Kryśka dzwoniła, wszystko mi opowiedziała, biedna, jak ona sobie z tym poradzi?
Ale wiesz, ciągnęła dalej Tina, Piotrek powiedział do mnie, że powinnam się wziąć za siebie, bo przytyłam, wyobrażasz sobie, ja przytyłam?
Nie oszukujmy się, powiedziałam, wszystkie przytyłyśmy.
No tak, ale on też przytył, Tina musiała mieć rację i już.
Wiesz co ja mu odpowiedziałam?
Zapewne zaraz się dowiem, odparłam rozbawiona.
Powiedziałam mu, żeby uważał bo go rozliczę z jego centymetrów.
Ubawiłam się solennie. Moje kochane przyjaciółki mają ostre języki.
Powiedziałam mu jeszcze, ciągnęła dalej Tina, żeby się zastanowił czasami nad tym co mówi, i czy bardziej chce mieć rację, czy raczej mieć spokój i być szczęśliwym.
Odpowiedział mi, że jestem zołza.
No to ostro, dodałam.
Tak, ale ja mu na to, że przed ślubem modliłam się do Boga o dobrego męża, więc mam, a on zapomniał pomodlić się, więc ma zołzę.
Miałam wrażenie, że one razem z Beatą nieźle się mają w swoich małżeństwach, i zrobiło mi się słodko na sercu, chociaż są szczęśliwe, to ważne.
Wiesz co zrobił jak mu to powiedziałam, Tina jak widać rozkręcała się, wziął worek ze śmieciami i poszedł je wynieść, nie musiałam nic mówić, tak sam od siebie.
Chciał od ciebie odpocząć.
Trochę za mocno go potraktowałam, zapytała?
Nie wiem Tina, to są wasze sprawy, a poza tym, każdy człowiek jest inny, więc ja bym tak nie umiała, ale jak widać, ty się w takiej roli dobrze czujesz, tylko uważaj, żebyś nie przeholowała.
No tak, masz rację. Pójdę już, kiedyś jeszcze ci opowiem więcej.
Pa kochana, trzymaj się, i już jej nie było.ąż wlepił w żonę wzrok; kochanie, ale ja byłem dzisiaj w swetrze, ukradłaś koledze pieniądze.
Dobre, powiedziała Beata.
Nie poznała, że to nie marynarka jej męża, zdziwiła się Kaśka?
Nie wiem czy poznała czy nie, zaczęłam, ale to jest tylko kawał
W tym momencie Kryśka wybuchnęła płaczem.
No i co teraz, zapytała Beata?
Kryśka, wiesz co, ja bym tego twojego chłopa po prostu też zdradziła, powiedziała Kaśka.
Głupoty gadasz, akurat ona ma siłę zdradzać męża, kiedy widzisz, że ryczy, Beata była zdegustowana. Jak można zaproponować coś takiego kobiecie, która cierpi?
No i co z tego, że cierpi, spotka się z jakimś przystojniakiem to jej przejdzie, mówię ci Krysiu, to pomaga.
A ty skąd wiesz, że pomaga, zapytała Beata?
Wiem i już, odparła Kaśka, ja bym tak zrobiła.
To sobie rób, a jej do tego nie namawiaj bo jeszcze gorzej namiesza jej się w małżeństwie.
Mamy pocieszać Kryśkę, a nie kłócić się, krzyknęłam.
Jak widzę, za bardzo jesteście szczęśliwe, żeby zrozumieć Kryśkę.
Jak to szczęśliwe, zapytała Kryśka?
Jestem w ciąży, wypaliła Kaśka.
W tym momencie usłyszałyśmy dosłownie wycie syreny. Kryśka zanosiła się płaczem.
Prosiłam cię, żebyś nie mówiła przy niej.
No tak mówiłaś, ale już nie mogłam wytrzymać.
Będziesz miała dzidziusia, ucieszyła się Beata.
No, będziemy mieli, dodała Kaśka.
A co wolisz, syna czy córkę, zapytała Beata?
Obojętnie, żeby tylko było zdrowe.
Może przestaniecie, być takie szczęśliwe, zapytałam, w ten sposób nie pomożemy Krysi.
Wiesz co, zaczęła Beata, ja bym podała do sądu nasz rząd, za takie rozwalanie rodziny powinni odpowiedzieć. Wpakowali ludzi na tyle tygodni do mieszkań, że w końcu nie wytrzymali ze sobą.
Co ty za głupoty gadasz, zaczęłam, ani twoje Beata małżeństwo, ani małżeństwo Kaśki nie zostało rozwalone, tylko Kryśki, zatem nie było ono takie dobre jakbyśmy chciały. Mąż Kryśki nie wytrzymał jak widać, i zafundował sobie odskocznię.
Proszę cię, nie płacz, powiedziałam, ponieważ usta Kryśki wykrzywiły już się w grymasie i zaraz by wybuchnęła płaczem.
Musisz z nim porozmawiać, może uda się uratować małżeństwo.
Kiedy on ze mną nie rozmawia, mijamy się, jakbyśmy byli lokatorami.
To może potrzebujecie pomocy psychologa, zaproponuj mu.
Kryśka nic więcej nie powiedziała, siedziała jak skamieniała.
Z wami to takie pocieszanie, zaczęłam, emanujecie szczęściem, to jej nie pomaga.
Wiecie co, zaczęła Beata, może pójdziemy na zakupy, mi to zawsze pomaga.
Nie mam ochoty na zakupy, chyba już pójdę. Kryśka jak widać spodziewała się więcej od nas, a my takie przyjaciółki, że nie wiedziałyśmy co robić.
No cóż, muszą sobie poradzić z tym sami.